poniedziałek, 9 września 2013

"Zabawa w głuchy telefon"





Głuchy telefon

Tyle Wikipedia 

W tym konkretnym przypadku już na wejściu wiadomość została zniekształcona.
Pan Krzysztof Kledzik zamiast zacytować wypowiedź arc. Krasenkowa , opowiedział o swych wrażeniach z jego wypowiedzi. Dalej było już jak w tej "zabawie". Pozostałe anonimy uznały to za odpowiedz na ich odwieczne pytanie "ojciec prać"? i ruszyli ławą. "Guru" Jerzy Konikowski też raczył się oburzyć i tak doszło do zarzutów o dwulicowość i znacznie jeszcze gorszych.
Pan Kledzik rozpoznał w działalności  M. Krasenkowa znamiona sabotażu.
I "zabawa" trwa nadal bo "Guru" wciąż powiela zestawienie wypowiedzi arc. Schmidta i arc. Krasenkowa jako przeczące sobie .
Tymczasem Michaił Krasenkow odpowiedział na konkretne pytanie. 
Oto fragmenty tego wywiadu, który chyba został przeczytany tylko przez K.K i to w dodatku bez zrozumienia.


"Jakiś czas temu pytałem cię o to, jaką książkę polecić szachiście, który trochę już umie i chciałby robić dalsze postępy. Twój wybór padł na „Podręcznik końcówek” Marka Dworeckiego…
Tak – studiowanie tej książki zawsze będzie pożyteczne.

Na rynku jest wiele książek o końcówkach. Ale rekomendujesz właśnie Dworeckiego?
Jego podręcznik dotyczy końcówek teoretycznych. Zanim zacznę mówić o samym podręczniku, chciałbym powiedzieć dwa słowa o tych końcówkach. Dlaczego wiedza na ten temat jest potrzebna każdemu szachiście…

Używasz pojęcia „końcówki teoretyczne”. Nie wszyscy je rozumieją. Czym się różnią końcówki teoretyczne od końcówek „w ogóle”?
Z jednej strony mamy ogólne zasady gry końcowej, jak np. centralizacja króla, wyrabianie wolnych pionów, zasada „nie spiesz się” itd. Ale są też pozycje z niewielką ilością materiału, które zostały dokładnie przeanalizowane i mają ustaloną ocenę. To właśnie końcówki teoretyczne. Żeby grać je dobrze, nie wystarcza wiedza ogólna; potrzebna jest wiedza konkretna, która często sprowadza się do konkretnych posunięć lub ciągów posunięć.
Jest taka teoria, że studiowanie końcówek teoretycznych jest nieopłacalne, bo – statystycznie rzecz biorąc – rzadko mamy z nimi do czynienia w praktycznych partiach. Mówi się zatem, że lepiej pracować nad debiutami. Moim zdaniem ta teoria jest trochę śmieszna, ale czasem można się z nią zetknąć.


Jak się zdaje, potwierdzeniem tej teorii są wypowiedzi wybitnych arcymistrzów. Mówią oni, że w swojej pracy kładą nacisk przede wszystkim na debiuty.
Problem polega na tym, że teoria debiutów rozrosła się w sposób niesamowity. Wobec tego – żeby nie wpaść w tarapaty w początkowej fazie partii – trzeba nad debiutami dużo pracować, dużo analizować, a także przypominać sobie własne analizy. Musimy jednak pamiętać, że są to potrzeby graczy ze światowej czołówki. To nie są problemy, z którymi styka się zwykły gracz z pierwszą kategorią czy kandydat na mistrza. Swoją drogą gracze czołówki mogą się poświęcić szlifowaniu debiutów, bo wiedzę końcówkową posiedli wcześniej – zanim do tej czołówki dotarli…
Poza tym nawet partie wybitnych arcymistrzów nie kończą się na debiucie. Potem jest gra środkowa i końcowa.
Wracając do końcówek teoretycznych, nie ulega wątpliwości, że w praktycznych partiach zdarzają się rzadko. A jednak ich znajomość jest potrzebna, bo pozwala na dużo pewniejszą grę we wszystkich końcówkach, także tych „nieteoretycznych”. Tymczasem właśnie w końcówkach rozstrzyga się wiele ważnych partii, także tych na najwyższym poziomie. Poza tym studiowanie końcówek teoretycznych poprawia wyczucie możliwości poszczególnych figur, bo – w takich właśnie końcówkach – ich możliwości ujawniają się szczególnie mocno." 


Można dyskutować jakie kto zaleciłby książki ale przecież pytanie i odpowiedz dotyczyły zawodnika ok pierwsze kategorii a Michał Krasenkow jest trenerem kadry narodowej w, której takowych zawodników nie ma. Nie było też pytania o pracę z zawodnikami kadry a przynajmniej nie w tym wywiadzie. Nie ma tu mowy o nauczaniu np: kadry juniorów. Nie ma tu  mowy o tym aby nie uczyć debiutów w ogóle. Wyrwanie z kontekstu fragmentu wypowiedzi przez Jerzego  Konikowskiego jest zabiegiem znanym i chętnie przez niego stosowanym. Ta nieudolna manipulacja ma dowodzić czegoś co byłoby wygodne dla niego, wywołać ferment. No i do pewnego stopnia udało się. Ciekawe, że nikt z obrzucających błotem M. Krasenkowa nie zobaczył tej całej bzdury. Albo to czytanie bez zrozumienia albo świadoma działalność . I jak to się wtedy Panowie nazywa?
Jedyny rozsądny głos Gali ( ukłony) wywołał tylko furię u K.K

Oto stosowny fragment protokołu dotyczący wypowiedzi arc. Schmidta
"Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn".

Jak zatem można zestawić te wypowiedzi dotyczące przecież rożnych poziomów szkolenia . 
Może jednak należałoby skończyć tą "zabawę" bo nie jest śmiesznie. A pan Kledzik powinien się zastanowić jaki mechanizm wyzwolił i może tak przeprosić Michała Krasenkowa?
Obawiam się jednak, że jak zwykle w takich przypadkach odpowiedzią będzie wzgardliwe milczenie.
Albo jakaś tyrada o czymkolwiek tylko nie o tym co trzeba.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz